Bailando, bailando...!!!!

  Obraz fotografierende z Pixabay

 Studniówka 2009 (albo 2010) lokalnego technikum w miasteczku S. Wszyscy piękni i wypudrowani, ale jakby odbici przez kalkę: te same balowe suknie, te same fryzury, te same garnitury. Różnią się tylko detalami i kolorystyką, a i to niezbyt znacząco.

 Jest ok. 2 nad ranem. Dogorywamy sobie z eksem (wówczas nie miałam nawet cienia podejrzeń, że gość eksem zostanie) dojrzewając do odlotu, gdy do naszych uszu dociera rozmowa jednej z naszych uczennic z fizykiem. Otóż nie mogąc oficjalnie przyjść na studniówkę ze swoją dziewczyną jako para, "wynajęły" chłopaków (po latach nie jestem pewna, ale niewykluczone, że byli oni również parą) jako "przykrywki". Pamiętam, że podziwiałam wówczas odwagę tych dziewcząt, bo co, jak się wyda...?

Studniówka 2023 jednego z techników w mieście W...

...wreszcie długo oczekiwany polonez. Przed moimi oczami przewija się korowód różnorodności. Wprawdzie garnitury u chłopaków a u dziewczyn długie suknie z gorsetową górą (jednak znacznie bardziej stonowane niż "bezy" sprzed lat) pojawiają się na tyle często, że można mówić o pewnej tendencji, jednak ewidentnie garnitury nie stanowią już domeny cis-męskości, sukienki bywają różne (ze strojami ocierającymi się o cosplay włącznie) a i binarny podział na płcie też nie zajmuje już honorowego miejsca. Biedna, stara Tradycja wije się w kącie nie tylko na widok tego Kto ale i z Kim dostojnie kroczy. A wersji tyle, ilu ludzi: Tu dwie bardzo femme dziewczęta, tam dziewczyna z osobą niebinarną czy też transchłopcem, gdzie indziej para cis-hetero, a za nią dwóch facetów wyglądających jakby żywcem wyskoczyli z poradnika, jak powinien wyglądać Porządny Mężczyzna... idą za rękę szczęśliwi i dumni jak diabli! Całą resztę wytrzymałam, przy chłopaczkach pobeczałam się ze wzruszenia jak ostatnia miękka buła.

Po polonezie zamiast sztywnej róży od Pana dla Pani - uściski, przytulasy i całusy. Mój mokry sen się ziścił: Ludzie są normalni! Właśnie: Ludzie. Nie "Panny" i "Kawalerowie", tylko LUDZIE. 

OSOBY. 

Nikt afery nie robi, "przykrywek" nie trzeba, ani sensacji specjalnej nie ma - każdy jest Kim jest i z Kim jest. A Tradycja...

...wcale nie wije się w kącie na widok tych "bezeceństw". Najwidoczniej stara jestem, ślepawa i coś mi się wydawało. Tradycja bowiem szczerzy zęby z zadowolenia, że polonez przeskoczył do następnej generacji, która nie ma zamiaru już niczego udawać, pokazuje środkowy palec tym, którzy chcieliby ich zamknąć w ramki, szufladki oraz katalogi i z niesamowitą godnością przejmuje ten taniec po pokoleniach kontuszy i gorsetów oraz garniturów i bezowatych sukienek.

Już szczęśliwsza być nie mogę. 

Po raz pierwszy od 1989 roku (gdy, wraz z moimi świeżo nabytymi Kolegami-i-Koleżankami-z-Liceum, wyliśmy - bo śpiewem tego nazwać nie można -  Mury Kaczmarskiego na szkolnych korytarzach) strzeliły mnie w twarz uczucia patriotyczne. Może jednak coś się z tego kraju wykluje? Może agresywni kolesie z husarią na koszulkach nie będą dominującym trendem następnego pokolenia? Wiem, że "Moja" szkoła, to pewnego rodzaju bańka, ale może to, co zobaczyłam podczas poloneza stanie się w końcu normą? Tak bardzo bym tego chciała!

Proszę!

I nie zależy mi na tym tylko dlatego, że po osiemnastu latach dowiedziałam się, że mam Córkę, której staram się towarzyszyć (czasami nieudolnie) w Jej niełatwej codzienności. To nie jest osobista krucjata. Każdy, kto mnie zna dłużej, niż dwadzieścia lat wie, że już w liceum wykłócałam się z księdzem (z piekła rodem) oraz członkami chrześcijańskiego ruchu oazowego "o gejów", że jasna cholera mnie brała na myśl o losach rdzennych Amerykanów i Afroamerkanów, że na marszu równości wymachiwałam tęczową flagą. Bo tylko tak jest fair. Bo tylko pełna inkluzywność ma sens. Bo tylko różnorodność jest prawdziwa. Pakowanie ludzi do jednego (Jedynego-Słusznego) szeregu jest fałszowaniem rzeczywistości i zawsze kończyło się najpierw jakąś liczbą  tragedii a w końcu - porażką. Najwyższy czas zmądrzeć jako ludzkość.

Studniówkowy queerowy polonez przypomniał mi ostatnią scenę filmowej wersji musicalu "Hair" Milosza Formana. Tu już nie chodzi o jednostki, tu w grę wchodzi pokolenie. I - mam nadzieję - nowa rewolucja. Bezprzemocowa. Na zasadzie: nikt tu się z nikim bić nie będzie, po prostu robimy swoje. 

A Was, Panowie Ministrowie i Prezesiątka nikt już nie słucha, nikogo nie obchodzicie. 

Niech tak się stanie!

Let the Sunshine in!



Komentarze

  1. Sooooo truth. Inność jest piękna i nie chodzi mi o to że ktoś może być inny od "normalnych" a o to że cudownie jest kiedy ludzie się różnią i szanują jednocześnie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz