Dlaczego Niebieski Ogórek?

pl.Aliexpress.com


A dlaczego nie?

Jako dziecko uważałam ogórki (te zielone) za prawie-absolutną-doskonałość-smakową: były zimne, orzeźwiające i mokre, co stanowiło nie byle zaletę dla zdeklarowanego niejadka. Doskonałością Absolutną i Niepodważalną zdawały się jednak arbuzy. Niestety, w tamtych czasach ich dostępność była bliska zeru. Stefan – mój Ojciec – próbował przekonać mnie kiedyś, że arbuz, to nic wielkiego – po prostu słodki ogórek. Oczywiście posłuchałam Tatusia, wsypałam uczciwą, czubatą łyżeczkę cukru na nadgryzione zielonkawe szczęście i… ble! Nie pamiętam, co rozczarowało mnie bardziej – nieudany erzac ukochanego owocu, czy żenująca niewiedza Rodzica. Tak, czy inaczej – nigdy więcej nie słodziłam ogórków a moja miłość do arbuzów pozostała na dłuższy czas platoniczną.

Ale dlaczego ogórek ma być niebieski?
Bo niebieski kiedyś symbolizował edukację – a to dziedzina jakoś mi bliska. Wprawdzie, w odróżnieniu nigdy nie lubiłam stroju szkolnego i w życiu nie splamiłam outsiderskiego honoru non-ironowym fartuszkiem, jednak kolor atramentu (a właściwie tuszu w długopisach) i wrzeszczącej, kotłującej się masy (którą byliśmy) zawsze będzie wywoływał skojarzenia z placówką edukacyjną, dumnie próbującą definiować się jako nasz „drugi dom”.

No i jeszcze – kiedyś chciałam nazwać tak firmę, którą tworzyłyśmy z Hanią. Zrobiłyśmy dwuosobową burzę mózgów i… wygrała inna nazwa, też niczego sobie. Myślałam wtedy, że mój ogórek się zmarnował, a on tylko czekał na właściwy czas: kiedy będę zakładać bloga.

A poza tym...  Kiedy blog Niebieski Ogórek już rześko obrastał w posty (choć jeszcze w innym ogródku), doszłam do wniosku, że sama zawsze byłam takim niebieskim ogórkiem: niby pasuję do otoczenia, ale nie do końca. Tu za młoda, tam za stara, tu za spokojna, tam zbyt rozrywkowa, tu "dziwna wegetarianka", tam "zbrodnicza pożeraczka jaj i sera". I tak dalej. Ale kiedy rozejrzałam się dokładniej, doszłam do kolejnego wniosku: każdy z nas jest na swój sposób niebieskim ogórkiem. Albo fioletowym. Lub czerwonym, żółtym, czarnym, czy innym. Nawet te zielone mają różne odcienie. Szkoda tylko, że ten wniosek dopadł mnie dopiero po czterdziestce!

Wracając do zagadnienia tytułowego - pytanie autora, jak to naprawdę było z tym niebieskim ogórkiem, jest bezcelowe, gdyż (według Mądrych Krytyków) czasami autor sam nie wie, co czyni (a także, dlaczego i po co czyni). Stąd, pozostańmy może przy pierwszej – najpewniejszej chyba – wersji odpowiedzi:

A dlaczego nie?

Komentarze