A co, jeśli mózg nie ma płci?


Image by ElisaRiva on Pixabay

- Dusia??? - szepczę zdziwiona do słuchawki, balansując w porannym autobusie pomiędzy szybą chroniącą kierowcę przed pasażerami a brodatym chłopakiem z oczami martwo utkwionymi w podłodze. To musi być coś ekstra ważnego, jeżeli Adela dzwoni o tej porze. 
 - Maja, czy ty teraz możesz rozmawiać?
- Bardziej słuchać... Co się stało?
- Maja - głos brzmi tak uroczyście, jakby moja Przyjaciółka zaraz miała oznajmić, że została właśnie wybrana do załogi lotu eksperymentalnego na Marsa - A gdyby wszystko to, w co wierzyłyśmy, nagle okazało się nieprawdą?
- To znaczy co...? - stękam, a przez głowę przelatują mi panicznie pomysły w stylu: właśnie udowodniono naukowo wyższość mężczyzny nad kobietą / czytanie szkodzi / istnieje Jedyna Słuszna Religia...
- Maja, a co, jeśli te wszystkie książki, które czytałyśmy na studiach: "Mężczyźni są z Marsa...", "Płeć mózgu", no wiesz... co jeśli one nie mają racji? Co jeśli mózg NIE MA płci????
- Od dawna to podejrzewałam - mruczę, czując ulgę, że mój, w wielu aspektach dość "męski" mózg, nagle uzyskał prawo pobytu w żeńskim ciele.
- No widzisz, mnie też się to od dawna wydawało dziwne. A teraz właśnie przeczytałam taki artykuł...

Artykuł, który wstrząsnął Adelą można przeczytać tutaj. Niestety, dostępny jest jedynie po angielsku. Dla nieanglojęzycznych Czytelników streszczam w pigułce: Gina Rippon, neurobiolog, emerytowana profesor Uniwersytetu Aston, podważa tezę jakoby mózgi męskie i żeńskie różniły w sposób "wrodzony". Ponieważ aż do późnej starości mózg podlega ciągłemu kształtowaniu, nasze otoczenie, poprzez rożne oczekiwania i wymagania stawiane przed nami od wieku wczesnodziecięcego modeluje nasze sieci neuronowe. W ten sposób powstaje to, co do niedawna traktowaliśmy jako "mózg męski", czy "mózg żeński".

Abstrahujemy tu od działania hormonów, kształtowania się pierwszo-, drugo- i trzeciorzędowych cech płciowych, a także zagadnień płci jako takiej - to temat na osobną bajkę. W tym wpisie chcę skupić się wyłącznie na czytaniu map, wielozadaniowości, preferencjach do nauk humanistycznych lub ścisłych oraz innych zdolnościach tradycyjnie przypisywanych określonej płci.

Profesor Rippon wskazuje na fakt - powszechnie zresztą znany, lecz w kontekście "płci mózgu" chętnie ignorowany - iż do zdobycia jakiejkolwiek umiejętności dochodzi się poprzez ćwiczenia. Powtarzanie jest matką uczenia - "wpisała się" moja Ciocia, gdy byłam siedmioletnim ludzikiem z pamiętnikiem. A teraz zwalam nieumiejętność zaparkowania mojej małej Tosi w wielkomiejskim tłoku na "babski mózg". Wstyd! Po prostu nigdy tego od siebie nie wymagałam, bom przecież baba i nie muszę się znać na kierunkach świata, tylko na zegarku. Z drugiej strony, z mapami idzie mi bardzo dobrze, ze względu na częste i intensywne ćwiczenia w czasach, gdy nawigacja nie była dobrem powszechny i to ja służyłam mojemu Eksowi za pilota podczas naszych rożnych wojaży.

Czyli, że mózg mi zmężniał od tych map? Czy po prostu mój LUDZKI mózg nauczył się i udoskonalił pewną umiejętność? Ale.. jak to? Wbrew przypisanym płci rolom?! A fe!! Niedobry mózg! 
 
Przykłady na podobną niesubordynację Centralnych Układów Sterowania mogę podawać długo. Zgodnie jednak z polityką "nie nudzić!", ograniczę się do kilku z własnego podwórka:
1. Franek, mój piętnastoletni Jednorodzony, który swoim męskim wyglądem i epickim zarostem już od gimnazjum wpędza dorosłych facetów w kompleksy, potrafi bez problemu wykonywać kilka czynności na raz, co tradycyjnie przypisuje się raczej kobietom. Z zazdrością stwierdzam, że jest w tym znacznie lepszy od mamusi 😏. To jaki mózg ma mój Syn?
2. Adela, od kiedy pamiętam, rozwiązuje swoje problemy w "jaskini". Zresztą, w warunkach bezpiecznych jest raczej milczącą osobą. Mówienie (i to w skali mega!) włącza się jej natomiast w sytuacjach społecznych, gdzie "się nie znamy i trzeba przełamać lody". Dusia ma przy tym piekielnie dobrą orientację w terenie (całe szczęście, bo bez niej pewnie nadal błąkałabym się po Dublinie... od 1996 roku). A na drutach robi takie cuda, że najlepsze Koła Gospodyń Wiejskich powinny się od niej uczyć. Czy moja Przyjaciółka ma zatem mózg damski, czy męski?
3. Ja sama rozwiązuję swoje problemy... dzwoniąc do Adeli. Gadulstwo zresztą doprowadziłam do poziomu, gdzie najwytrwalsi uciekają z krzykiem (a potem mają koszmary nawet do kilku tygodni), ale gdy wracam z pracy, doceniam kilka chwil, gdy nie muszę mówić i gdy do mnie nie mówią. W podstawówce kochałam fizykę, matematykę i ZPT, a skończyłam anglistykę. Na co dzień żyję w uniwersum, gdzie młotek i obcęgi romansują w jednej szafce ze szminką i cieniem do powiek, a mocna taśma dwustronna i "płynny gwóźdź", to para niezawodnych przyjaciół. Wyjęcie akumulatora z samochodu nie stanowi problemu, chociaż zwykle nakładam rękawiczki, żeby ochronić manicure. I tak dalej... Według Tradycyjnych Mądrości, to jest dopiero porąbany łeb!!

Myślę, że przykłady tego typu są nam wszystkim znane. No, chyba że jestem wyjątkiem i obracam się w wyjątkowo pokręconym środowisku.

Można by zapytać: o co ta cała burza? Męski mózg, damski mózg - jeden pies! Czyli ssak. Ale nie! Są konsekwencje. I to poważne. Sama Gina Rippon doświadczyła takowych, gdy - mimo ewidentnych i udowodnionych wynikami egzaminacyjnymi - zdolności naukowych została posłana do katolickiej szkoły dla Dobrych Żon / Matek / Zakonnic, podczas, gdy jej (niekoniecznie uzdolniony akademicko)  brat - bliźniak kształcił się w, również katolickiej, szkole z internatem Dla Chłopców. Naukowej znaczy. Z fizyką, chemią i matematyką w programie nauczania. Efekt: ona - choć okrężną drogą - neurobiolog, doktor psychologii klinicznej, profesor obrazowania kognitywnego. On - artysta.
 
I, nie! Nie twierdzę, że ona lepsza, on gorszy. Twierdzę, że pomysł z niepłciowym mózgiem ma sens!
 
Po powrocie z pracy dzielę się z Frankiem rewelacyjnym odkryciem. Syn patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- Naprawdę myślałaś, że mózgi mają płcie?
Następnego dnia wspominam o tym Dusi. Okazuje się, że Mieszko (jej Potomek) ma identyczne poglądy. Reasumując - obaj są zażenowani tym, w jakie gusła wierzyły ich matki...

P.S. Na deser tłumaczenia fragmentu artykułu:
Gina Rippon: Rodzicom nie zawsze podoba się to, co słyszą.  
Mówią, "Mamy syna i córkę i oni są różni."
A ja odpowiadam: "Mam dwie córki. I one są różne."

Komentarze