Ostatnia wakacyjna.

Obraz Jonny Lindner z Pixabay
Niedziela oczywiście. Wprawdzie technicznie będzie jeszcze ta za tydzień, ale znając życie wszyscy związani ze szkolnictwem spędzą ją w napięciu / żałobie, nerwowo próbując złapać resztki wolności pomiędzy wizją nadchodzącej fali ucisku a żelazkiem (wszak na placu apelowym należy wyglądać - choć z daleka - uroczyście).
Letni urlop skończyłam wprawdzie tydzień temu, ale mój organizm nadal funkcjonuje według szkolnego zegara i kalendarza. Wydarzenia ostatnich dni w moim życiu jeszcze bardziej tę tendencję uwypukliły i sprowokowały do wspomnień. A, że sezon nadal formalnie ogórkowy, pozwolę sobie - w ramach dzisiejszego wpisu - przytoczyć swój tekst sprzed kilku lat, kiedy byłam jeszcze (bardzo) aktywną nauczycielką.
Z całym oddaniem dla obecnej pracy - tęsknię za tamtym życiem.


Do Studentów kierunków pedagogicznych,
rozważających możliwość pracy w zawodzie nauczyciela.
(Niezupełnie żartem)

Najlepiej od razu pożegnajcie się z myślą o nauczaniu. Tak będzie zdrowiej i bezpieczniej.
Unikniecie w ten sposób rozczarowania, frustracji i innych nieprzyjemnych uczuć.
Jeżeli jednak zdecydujecie się podjąć pracę w szkole, pamiętajcie, że:

  1. Nawet, gdy włożycie wszystkie siły i umiejętności w przekazanie uczniom wiedzy, spora część Waszych wysiłków pójdzie na marne. Co nie znaczy, że możecie sobie pofolgować – waszym obowiązkiem jest dołożyć wszelkich starań, żeby wiedzę przekazać.
  2. Wbrew pozorom, reformom, procedurom i konwencjom, podstawowym celem Waszych wysiłków ma być NAUCZANIE, nie zaś spowodowanie, by uczeń zdał egzamin na danym poziomie kształcenia.
  3. Jeżeli uczeń, który w sposób absolutnie konsekwentny wykazywał opór przed pozyskaniem wiedzy nie zda ważnego egzaminu, ktoś z pewnością obwini o to Was.
  4. Egzaminując, sprawdzając testy i inne prace Waszych uczniów nie unikniecie frustracji i dylematów moralnych.
  5. Jeżeli liczycie na to, że zawód nauczyciela to osiemnaście godzin pracy w tygodniu, przeplatane wakacjami, feriami i przerwami świątecznymi, natychmiast pożegnajcie się z tym mitem. Osiemnastogodzinny etat w szkole oznacza co najmniej tyle samo czasu spędzonego na pracy, co czterdziestogodzinny etat w biurze, czy urzędzie. Będziecie przygotowywać lekcje, sprawdzać prace kontrolne, wypełniać dokumentację (dużo dokumentacji), prowadzić zebrania z rodzicami, uczestniczyć w radach pedagogicznych i różnorakich szkoleniach.
  6. O ile nie jesteście dziedzicami rodzinnej fortuny lub małżonkiem osoby zamożnej, będziecie musieli podejmować dodatkowe prace – w większości przypadków oznacza to jeszcze więcej dokumentacji. Jeżeli zamierzacie narzekać na kiepskie zarobki, od razu poszukajcie innej pracy – poziom narzekania w naszym społeczeństwie jest i bez tego dość wysoki.
  7. Szkolnictwo – cokolwiek by o tym sądzić – podlega prawom ekonomii. O ile nie jesteście gotowi dokonać dodatkowego wysiłku w celu pozyskania uczniów do Waszej placówki (nawet jeżeli czujecie z tego powodu lekkie obrzydzenie), zrezygnujcie z pracy w tym sektorze.
  8. Jeżeli wydaje Wam się, że jesteście Wyjątkowi i macie Misję do spełnienia, zrezygnujcie ze szkolnictwa na rzecz pierwszej lepszej korporacji. Tam z pewnością znajdziecie dla siebie miejsce, o ile Wasza Misja będzie zgodna z Misją, Wizją i Wartościami Firmy. W szkole należy uczyć, a nie prowadzić działalność misyjną.
  9. Jeżeli zamierzacie podbudować sobie samoocenę, stawiając własną osobę powyżej Waszych uczniów (jacy by nie byli), czy ich rodziców (jacy by nie byli), pamiętajcie, że im wyższy piedestał, tym boleśniej się z niego spada. A takie lądowanie, to tylko kwestia czasu.
  10. Jeżeli uważacie, że uczniowie powinni bezkrytycznie przyjmować Wasze słowa, pamiętajcie, że kiedy się pomylicie a oni tego nie zauważą (co zdarza się rzadko), prawdopodobnie przekażą błędną wiedzę dalej, ze wskazaniem jej źródła.
  11. Za rzetelną i uczciwą pracę nie dostaniecie orderu – jest ona Waszym obowiązkiem. Jeżeli nie wystarczy Wam wiedza Waszych uczniów i / lub ich sympatia, nie podejmujcie pracy w szkole.
  12. Nie wszyscy uczniowie będą Was lubić. To Wy musicie lubić ich na tyle, żeby czasami potrafić się im „narazić”, na przykład stawiając wymagania.
  13. Bądźcie gotowi na to, że zetkniecie się z zupełnie inną wersją powszechnych pojęć i wartości, niż ta, do której byliście przyzwyczajeni.
  14. Jeżeli myślicie, że jakikolwiek Wasz błąd ujdzie na dłuższą metę niepostrzeżenie, jesteście... w -wielkim błędzie.
  15. Jeżeli w gorący, letni dzień ktoś zobaczy Was ze szklanką zimnego piwa, zostaniecie natychmiast oskarżeni (za plecami oczywiście) o niemoralne prowadzenie się. Możliwe, że ktoś WIARYGODNY będzie przysięgał, że widział Was kilka godzin później jak zataczaliście się, bełkocząc bez sensu, co będzie tak samo prawdziwe, jak te Atlasy, co trzymają Ziemię.
    Ponadto:
  16. Przyzwyczajcie się, że Wasi uczniowie mają bardzo liczne rodziny, szczególnie w starszym pokoleniu. Pogrzeb piątej babci w ciągu jednego roku nie powinien nikogo dziwić. Od nowego roku liczba krewnych się resetuje.
  17. Uczniowie z reguły cierpią na liczne schorzenia, które przeciętną osobę zabiłyby w ciągu kilku miesięcy, co nie przeszkadza im prowadzić względnie normalnego trybu życia. Schorzenia te wymagają jednak regularnych wizyt lekarskich, szczególnie w czasie wzmożonego zagrożenia sprawdzianami.
  18. Uczniowskie zdanie „co u pani dzisiaj?” nie oznacza bynajmniej zainteresowania Waszym życiem (ci, którzy się nim interesują, pozyskają niezbędną wiedzę od osób, których nie znacie lub nie pozostajecie z nimi w dobrych stosunkach) tylko nadzieję na towarzyską pogawędkę zamiast lekcji.
  19. Jeżeli koniecznie upieracie się przy działalności „misyjnej”, nauczcie dzieciaki, że mają wpływ na własne życie.
  20. Jeżeli przeczytawszy powyższe punkty nie przestraszyliście się i nadal chcecie być nauczycielami, lojalnie ostrzegam:

    NAUCZYCIEL, TO NIE ZAWÓD. TO HOBBY. TO WYROK.
    TO SILNIE UZALEŻNIAJĄCY NAŁÓG.



Komentarze