Dynia, czaszka i cukierki.


Obraz Susan Cipriano z Pixabay
- Halloween? Ta zachodnia moda! Mamy przecież nasze polskie święta!
- Halloween? Toż to święto szatana!! Nie wolno nawiązywać kontaktu z demonami!!
- Halloween. Straszna komercha!! 

Jasne, że komercha, jak wszystko w naszych czasach: od przemysłu medalikarskiego w Częstochowie po Mikołaja wyskakującego z Coca Coli. Kwestia, czy to kupujemy.

* * *

 Od kiedy człowiek załapał, że jest bytem odrębnym od otoczenia (co zresztą jest fikcją według ludów zamieszkujących tereny mocno na wschód od naszej pięknej krainy), zazwyczaj nie bardzo ma chęć rozstać się z jedyną znaną mu rzeczywistością - życiem. A jednak sprawa jest nieunikniona - to tylko kwestia kiedy, a nie czy. Aby jako tako funkcjonować z wyrokiem śmierci, stosujemy od wieków różne strategie łagodzące ten pierwotny lęk.

Wierzenia, z których powstają systemy religijne, niosą ukojenie pokazując wyraźnie co się z nami stanie po tym, jak permanentnie przestaniemy się ruszać. Ba! Podają nam również dokładne wytyczne, co zrobić, żeby nasza pośmiertna egzystencja miała jak najprzyjemniejszą formę. I nie ma w tym nic złego, gdyż zalecenia (zazwyczaj) promują postawy prospołeczne, korzystnie wpływające zarówno na dobrostan jednostki, jak i jej relacje z otoczeniem. Wprawdzie nie jestem religioznawcą, ale z moich wieloletnich prywatnych badań wynika, że w większości przypadków zaleca się z grubsza to samo (samorozwój oraz niekrzywdzenie i wspomaganie innych istot). Jednak różnice w szczegółach wydają się być na tyle istotne, że ludzie niekoniecznie szanują wyznawców wierzeń innych, niż swoje własne. Jeżeli nawet cywilizacyjna politurka sprawia, że nie występujemy otwarcie przeciwko "innowiercom" (co, niestety nadal się zdarza - i to nierzadko), to jednak mamy ich w niejakiej pogardzie, bo przecież z naszego punktu widzenia SĄ W BŁĘDZIE.

Jeszcze gorzej sprawa się ma z wierzeniami dawnymi, archaicznymi. W końcu wszyscy przytomni ludzie wiedzą, że to nie Zeus rąbie w nas piorunami (Perun też nie), tylko jakaś fizyka w tym macza palce, a dokładnie - pani Elektryczność. Zresztą, tak się porobiło, że nauka ostatnimi czasy stała się jakby kolejną religią, ze swym szkiełkiem i okiem na sztandarze. Ale - wracając do starych religii - pogardliwie określamy je jako pogańskie i jesteśmy bardzo dumni, że nas to już nie dotyczy, że poganami nie jesteśmy, bo dotarło do nas Objawienie (czy to o charakterze mistycznym, czy to o naukowym).

W tym miejscu prawdopodobnie obrywa mi się, że śmiem zrównywać wszystkie religie, skoro powszechnie wiadomo, że nasza, lokalna jest Tą Jedyną Słuszną. Trudno. Jako posiadaczka zakrzywionego nosa sporych rozmiarów, żyjąca z trzema kotami a bez męskiego właściciela, i tak pewnie spłonę na stosie, albo - z innych powodów -  zakończę ziemską egzystencję z sępem wbitym w wątrobę (którą to obawę już zresztą kiedyś wyrażałam). Tak, czy inaczej, do (jakiegokolwiek) końca mojego skromnego żywota będę się upierać, że zasadniczo nam wszystkim wierzącym chodzi o to samo, tylko warunki geograficzno-kulturowo-polityczne sprawiły, że trochę inaczej to okazujemy.

I jeszcze jedno, a'propos "niepolskości" i jej wiernych krytyków: czy Wam się, Kochani, wydaję, że autorem Biblii są Polacy? Skoro tak bardzo przeszkadza Wam wszystko, co "nie nasze", proponuję przestać oglądać filmy inne, niż polskie, samodzielnie szyć ubrania (gdyż nawet nasze rodzime firmy miewają szwalnie za granicą), przestać jeździć gdziekolwiek dalej, niż do Białegostoku i - żeby nie wiem co - nie jeść cytryn!

Czasami sobie marzę, że ludzie zaczynają skupiać się na tym, co wspólne, a nie na (pozornych w wielu przypadkach) różnicach. Że zamiast negować "innych", czerpią od siebie wzajemnie (co zdarza się w społecznościach wielokulturowych i jest wspaniałe), co przecież wcale nie oznacza porzucenia kultury, czy religii, w której człek się wychował...

* * *

Halloween. Wigilia Wszystkich Świętych. Tradycja pochodząca od staroceltyckiego Samhain - święta, gdzie świat żywych styka się ze światem zmarłych. O porze roku, gdy widoczne oznaki życia w przyrodzie zamierały. O porze roku, gdzie jest ciemno, zimno i mamy coraz większego cykora, że i nas niedługo nie będzie. Brzmi znajomo? Trochę, jak słowiańskie Dziady (obchodzone zarówno na wiosnę, jak i jesienią - właśnie w nocy z 31 października na 1 listopada), jak maksykańskie Fiesta de Los Muertos (1 i 2 listopada). Wreszcie - jak chrześcijańskie Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. I tu - niespodzianka. Wszystkich Świętych przez pierwsze wieki chrześcijaństwa obchodzono WIOSNĄ. Pierwsze listopadowe uroczystości z tej okazji odbyły się najprawdopodobniej w 741 roku, pod wpływem... właśnie staroceltyckiego Samhain - więcej na ten temat opowie Ciocia Wikipedia.

Dlaczego więc negować Halloween? Bo demony? Jakie demony??? Może te, które żyją w głowach ludzi chcących za wszelką cenę podporządkować sobie (najchętniej za pomocą strachu, bo ogniem i mieczem już trochę nie uchodzi) "ciemny ludek" / "owieczki"? Próbowałam znaleźć informacje na temat satanistycznych korzeni tego święta: nic poza mocno emocjonalnymi wpisami na stronach Bardzo Religijnych. Czyli, jeżeli coś pochodzi od kultur innych, niż nasza, to zaraz szatan? Serio?? Kiedy wokół robiło się zimno, strasznie i niemiło, ludzie przebierali się i malowali, żeby odstraszyć bądź zjednać to, co NIEZNANE, a co może wyleźć z grobów i ich unicestwić. W swoim mniemaniu walczyli w ten sposób o życie. Możemy ich za to winić?

A że Amerykanie zrobili z tego obrządku trochę interesu a trochę śmiechu? Czy to naprawdę takie straszne?

Przecież nikt nie MUSI bawić się w tym akurat dniu w ten akurat sposób. Ale, jeżeli chce? Co w tym złego?

Na zakończenie, żeby nie było nieporozumień: ogromnie szanuję ludzi głęboko religijnych, niezależnie od wyznawanego przez nich credo (w odróżnieniu od fundamentalistów religijnych, niezależnie od wyznawanego credo). Uważam, że każdy z nas ma prawo do wyboru drogi, którą idzie i przekonania o słuszności tego wyboru. Marzę o tym, żeby ten szacunek był mocno zaraźliwy, jak najbardziej zakaźny wirus. Żeby dotknął wszystkich w taki sposób, żeby zamiast straszenia demonami było więcej śmiechu, radości i poczucia, że choć życie kiedyś się skończy, to przecież teraz możemy się nim cieszyć. I dzielić tę radość z innymi. Chociażby w postaci cukierków.

Obraz OpenClipart-Vectors z Pixabay




Komentarze